Błąd obecnego prawodawstwa w kwestii substancji psychoaktywnych polega na tym, że zanadto wchodzi w indywidualne ludzkie życie.
Rozumiem, że mogą zakazywać potężnych chemicznych uzależniaczy (jak heroina).
Ale poszli tą samą logiką w stosunku do wszystkiego, czym człowiek może w interesujący sposób zmieniać świadomość (rośliny trujące – np. konwalia – pozostały zupełnie legalne), i stworzyli prawo de facto totalitarne (policja czająca się w lesie na studentów zbierających grzyby).